Radni nie zgodzili się na budowę strzelnicy (zdjęcia)
Grupa mieszkańców osiedla Zielonego w Jordanowie Śląskim nie chce w pobliżu strzelnicy. Czy teraz bractwo strzeleckie wynajmie teren w Rogowie Sobóckim?
Bractwo „Orle Gniazdo” będzie szukać nowej lokalizacji strzelnicy (fot. BSOG, bom)
Grupa mieszkańców osiedla Zielonego w Jordanowie Śląskim nie chce w pobliżu strzelnicy. Czy teraz bractwo strzeleckie wynajmie teren w Rogowie Sobóckim?
Strzelnica w Jordanowie miała powstać ok. 960 metrów od zabudowań mieszkalnych. Na lokalizację nie zgodzili się mieszkańcy, którzy obawiali się rykoszetów i wystrzałów z broni palnej.
– Obawiamy się kul świszczących nad głowami. W Polsce zdarzały się przypadki, że pociski z poligonów raniły ludzi mieszkających w pobliżu. Kategorycznie sprzeciwiamy się budowie strzelnicy! – grzmi jedna z mieszkanek.
Nie pomogły tłumaczenia, że teren zostanie należycie zabezpieczony. Ostatecznie miały tam powstać wały ochronne i ekrany dźwiękochłonne. Konstrukcja miała eliminować powstawanie rykoszetów.
– Rada gminy nie jest przychylna tej inwestycji. Nie wyrażają zgody na zmianę w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Obecnie jest to teren rolniczy i strzelnica z prawdziwego zdarzenia nie mogłaby tam powstać – tłumaczy Paweł Filipczak, wójt gminy Jordanów Śląski.
Teraz Bractwo Strzeleckie „Orle Gniazdo” zastanawia się, co dalej. W pierwszej kolejności będą chcieli odzyskać zainwestowane pieniądze. Szef bractwa Adam Raś tłumaczy, że ciężko dziś otworzyć strzelnice.
– W normalnym państwie każda organizacja przychodząca z ofertą do gminy otrzymuje teren za darmo. My kupiliśmy ziemię za 85 tys. zł. Jednak znalazła się grupka ludzi, która uważa się za „głos ludu osiedla”. Przecież to absurd – uważa Adam Raś.
Członkowie organizacji twierdzą, że w Polsce narasta tzw. hoplofobia (strach przed bronią palną). Pojęcie narodziło się w 1962 roku w USA.
– To jest problem. Ludzie nie mają pojęcia o kulturze posiadania i użytkowania broni. Już z góry skazują temat na niepowodzenie. Obecnie w rękach Polaków jest pół miliona egzemplarzy broni czarnoprochowej, na którą nie trzeba mieć zezwolenia. Przez pięć lat doszło zaledwie do 3 incydentów – argumentuje szef bractwa.